Coś mnie jeszcze zaskakuje, znaczy, że nie jest źle. Jadę tramwajem
numer 24, nie interesuje mnie nic, mam tak strasznie dużo książek, o tak
strasznie dużych problemach literackich, że w swym nadęciu rodzą
wielkie pytania, a dają małe odpowiedzi.
Właściwie to stoimy, jakiś korek się zadział czy coś, może komuś
wtorkowy splin wsunął głowę między koła, albo jakiejś lafiryndzie na
przejściu obcas w torach utknął, ja tam nie wiem, ja siedzę i paznokieć
zakreślaczem na żółto maluję. Z końca wagonu słyszę ryk starszej
kobiety. Nie widzę jej, ale wiem jak wygląda. Ma trwałą, krótką,
długością w sam raz na jeden obrót wałkiem, twarz niczym świeżo
wygniecione ciasto, palce u rąk jak parówki, a cielsko okutane w kawał
ciemnozielonego materiału zwieńczonego frędzlami. Krwistoczerwona
szminka rozlewa jej się ryftami wokół ust. I drze się, drze jak opętana,
że niepojęte, żeby pies tramwajem jeździł, że się ludziom w dupach
poprzewracało i że ona tego nie zniesie. W odpowiedzi słyszy przyjemnie
młody głos, który ją informuje "ten labrador, który jak to Pani
powiedziała "rozjebał się na ziemi jak placek" jedzie na dogoterapię,
leczyć dzieci". Stare nie odpuszcza "z chorymi to się do lekarza jeździ
durna szmato, a nie psom do zabicia daje" i pod nosem inwektywy do
całego świata kieruje. Obserwującemu sytuację żulowi śmiech wymyka się
spod kontroli i w nagłym spazmie upuszcza butelkę z piwem zalewając
osobę, której nie tknąłby nikt. Podnosi się chłop ze dwa metry wzdłuż i
wszerz, widać, że powieką kruszy cegły. Na początku zaczyna kulturalnie "
spodnie mi kurwa ujebałeś", potem miarowo z rzutu kawałkiem mięsa
przechodzi do całej krowy. W tramwaju wrze. Kłoci się kilkanaście osób
na raz. O psa. O żula. O kulturę. O nic. I tutaj na horyzoncie pojawia
się bohater historii. Mały chłopiec, lat może z sześć. Ma kolorowy
plecaczek, worek szkolny i mamę u boku. Cały czas się uśmiecha. Ne
robiąc sobie nic z fatalnej atmosfery wokół wypala "A może ja Państwu
coś zaśpiewam?". Nikt go nie zauważa, więc poruszony wstaje i już pełnym
głosem wykrzykuje " Wiecie co, jesteście strasznie smutni! Robi mi się
niedobrze jak Was słucham! Dlatego Państwu zaśpiewam" i zaczyna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz